Podtrzymując świecką tradycję, wróżyliśmy z pianki na piwie, cukierki czekoladowe przepowiadały nam przyszłość a wróżka Lukrecja przy pomocy numerologii i kalkulatora rozkmniniała jak mamy poukładane pod kaskami. Pod koniec naszego życia tego wieczora każdy Żelaźniak i jego połowinka mogli dowiedzieć się również co autor miał na myśli dając nam takie a nie inne imię. Skończyło się tak jak zwykle się takie zabawy kończą... wróżka się ulotniła a nam ciężkie głowy pozostawały na drugi dzień.